Kara z rozkazu cara
Polska wódka słusznie uchodzi za najlepszą na świecie. Oznacza to, że mamy w tym zakresie wybitne zdolności oraz bogate doświadczenie. A ponieważ życie nie może być za proste, jej produkcja podlega jednak wielu obwarowaniom.
Przede wszystkim, produkcją alkoholu nie może zajmować się osoba prywatna. Bo nie. Ma to swoje korzenie w mrokach naszej historii, ale o tym za chwilę. Aby móc zająć się legalną produkcją alkoholu w Polsce, trzeba uprzednio stać się przedsiębiorcą i spełnić szereg mało ciekawych wymogów.
Po pierwsze, należy uzyskać wpis do rejestru podmiotów wykonujących działalność w zakresie wyrobu oraz rozlewu alkoholu etylowego (albo napojów spirytusowych; oba wpisy równie łatwo jest uzyskać, co obudzić zabalsamowanego Lenina, ale to tak na marginesie).
Jak już wpis uzyskamy, należy wprowadzić system kontroli wewnętrznej i wyznaczyć osobę odpowiedzialną za kontrolę jakości, sporządzić plan zakładu, obejmujący pomieszczenia produkcyjne, gospodarcze, socjalne i tak dalej. Na tym nie koniec; należy też w jakiś sposób zagospodarować wywar, utylizując go lub przerabiając na paszę. Wszystko to wymaga gigantycznych nakładów i wiele samozaparcia. Tym samym, ilość osób, które mogłyby zająć się taką działalnością, jest w przyjemny sposób ograniczona, co z pewnością spotyka się z aprobatą pana Palikota i innych potentatów.
A jeśli chcielibyśmy wyprodukować alkohol sami?
Bez działalności, kontroli jakości i na własny użytek? Hmmm, jakby to powiedzieć: nie da się. Nie wolno, bo nie. Nasz piękny kraj przechodził w swojej tysiącletniej historii przez różne okresy. Były czasy, kiedy byliśmy potęgą od morza do morza, a były takie, kiedy nas wcale nie było. Co prawda, Polska wróciła na mapę Europy już dość dawno, ale, niestety, skutki jej rozbioru przez uczynnych sąsiadów pokutują do dzisiaj, choćby w postaci idiotycznych przepisów.
Na przykład zakaz produkcji alkoholu – wiedzieliście, komu go zawdzięczamy? Otóż, ukaz carski, zakazujący pędzenia bimbru na terenach zaboru miał być zemstą za Powstanie Styczniowe. Car, jako Rosjanin, nie mógł chyba wyobrazić sobie bardziej dotkliwej kary. Sęk w tym, ze Cara dawno nie ma, ba, nie ma nawet Związku Radzieckiego, a ukaz… obowiązuje. Wiecznie żywy, niczym Lenin.
Co zatem grozi nam za pędzenie bimbru w podobno wolnym kraju nad Wisłą?
Cóż, ponieważ nasi ustawodawcy chwilowo nie dysponują żadną Syberią, gdzie można by zesłać nieszczęśnika, zadowalają się karą grzywny, pozbawienia (lub ograniczenia) wolności do roku oraz konfiskatą sprzętu użytego do destylacji. Jeśli udało nam się wytworzyć alkohol o znacznej wartości, kara może zostać rozciągnięta do lat dwóch. Z wszystkich powyższych sankcji najciekawsza jest konfiskata sprzętu – skoro pędzenie bimbru jest nielegalne, to co panowie policjanci mają zamiar zrobić z naszym sprzętem? I dlaczego nie konfiskują samochodów piratom drogowym?
Autorem artykułu jest Alembik.eu – akcesoria do produkcji domowych alkoholi.