Przegląd? Kolega mi podbił!
Wielu z Was na pewno zna takich ludzi, którym koledzy załatwiają okresowe przeglądy na samochód. Dla kierowcy jest to ogromna wygoda, bo pomimo drobnych usterek w silniku auto jeszcze jeździ. Niestety, ale takie podejście jest nierozsądne, a lewe przeglądy po prostu głupotą. Dlaczego? Poniżej podamy Wam przykład takiego lewego przeglądu w formie wypadku. Czytajcie uważnie.
W Ostrowcu Świętokrzyskim jeden kolega podbił drugiemu przegląd. Było to bodajże w roku 2012, a marka samochodu to VW Polo z 1994 roku. Auto miało swoje lata, więc zawieszenie było do wymiany, podobnie jak tarcze wraz z klockami hamulcowymi. Właściciel VW Polo często podróżował. Tak się złożyło, że 3 dni po podbitym przeglądzie spowodował wypadek. W ekspertyzie Policja wykazała, iż w samochodzie padły hamulce oraz … zawieszenie.
Ok, a teraz konsekwencje. Facet z Polówki przeżył, ale twarz składali mu 8 godzin. To nic, że auto poszło na kasację. Co z naszym kolegą, który podbija lewe przeglądy? Dostał dyscyplinarkę oraz 6 lat pozbawienia wolności plus kara finansowa w wysokości 50 000 złotych. Stacja diagnostyczna została zamknięta, a właściciel uszczuplił swój portfel o … 500 000 złotych.
Auto musi być sprawne! Pomyślcie, zanim popełnicie głupotę z lewym przeglądem! Życie jest ważniejsze od tych paru stówek na remont.